sobota, 24 stycznia 2015

chrusty, faworki, chruściki

Któż ich nie zna? :) Klasyka smaku i tradycja w jednym :)
Porcja na 3 duże talerze chruścików.









2,5 szklanki mąki pszennej
5 żółtek
200 gramów kwaśnej gęstej śmietany 18%
szczypta soli
1,5 łyżki spirytusu

około 0,8 litra oleju ewentualnie smalcu do smażenia (użyłam oleju rzepakowego)
cukier puder i cukier waniliowy do posypania

Mąkę przesiewamy z solą, wbijamy żółtka, dodajemy śmietanę i spirytus.




Szybko zagniatamy jednolite ciasto.





Następnie dwukrotnie przepuszczamy je przez maszynkę do mięsa (na najmniejszych oczkach), ewentualnie wybijamy wałkiem przez około 8 minut, wybór metody zależy od Was, ja wolę metodę maszynkową.






Następnie ciasto dzielimy na 3 części, jedną odstawiamy do wałkowania, pozostałe owijamy bawełnianą ściereczką by nie wyschły.





Tutaj chcę Wam pokazać jak po zmieleniu ciasto pięknie nabrało objętości i elastyczności :)))





Ciasto wałkujemy na lekko podsypanym mąką blacie bardzo cienko, powiedzmy na około 2 mm, nacinamy je w pasy, a te na prostokąciki lub romby, na środku każdego robimy małe nacięcie (użyłam ząbkowanego radełka, oczywiście możemy zrobić to najzwyklejszym nożem).




Końcówkę każdego z prostokącików przekładamy przez nacięcie, formując faworka.
Układamy na najlepiej nie posypanym mąką blacie, ewentualnie leciutko.





UWAGA: Jeśli nasze chruściki będą pokryte mąką będą miały tendencję do przypalania, więc w miarę możliwości unikajmy tego.


Na głębokiej patelni rozgrzewamy olej, kiedy uzyska właściwą temperaturę wkładamy po kilka faworków i smażymy na blado złoty kolor z obu stron (na średnim ogniu), bez przykrycia.




A tak sprawdzamy czy olej ma właściwą temperaturę, jeśli faworki włożymy do zbyt niskiej temperatury, wtedy bardzo nasiąkną tłuszczem, pomimo użycia spirytusu. Jeśli zanurzymy kawałek drewnianego trzonka i spod niego zaczną intensywnie wypływać bąbelki, wtedy temperatura jest właściwa.




UWAGA: Najlepiej wkładać po tyle faworków na raz, aby łatwo i sprawnie było nam je przewracać na drugą stronę. 

UWAGA: W kolejnych turach smażenia faworki bardzo szybko łapią kolor i chwilka nieuwagi może sprawić, że za bardzo się przyrumienią i będą gorzkawe.

Usmażone chruściki odsączamy z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym.




Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem lub tak jak ja, cukrem kryształem z domowym cukrem waniliowym (obydwa zmielone razem w młynku do kawy).









10 komentarzy:

  1. Właśnie usmażyłam:)))))) mniam!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju, ale szybka dziewczyna jesteś, super, że smakują, uściski :-*

      Usuń
  2. faworki wspaniale i cale w babelkach...pysznosci Ewuniu:))...pozdrawiam...Irena...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te bąbelki są ujmujące :))))), dziękuję Irenko, pozdrawiam Was i miłego wieczorku :-*

      Usuń
  3. CZy zamiast spirytusu można dodać ocet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, można go zastąpić w takiej samej ilości

      Usuń
  4. czy ciasto mielić mozna w maszynce elektrycznej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy przy 4 zoltkah nalezy zmniekszyc ilosc maki? Do dwoch szklanek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, wyjdzie troszkę więcej niż dwie szklanki, trzymać się tego, żeby ciasto było miękkie i elastyczne, a nie twardawe

      Usuń

Dziękuję, za zajrzenie na mojego bloga.Mam nadzieję, że znalazłaś/eś to czego szukałeś. Będzie mi miło jeśli pozostawisz komentarz. Pozdrawiam, Ewa :)