sobota, 14 grudnia 2013

Makagigi

Pierwszy opublikowany przepis na tą potrawę pochodzi z 1885 roku. Makowa przekąska, czasem z dodatkiem pokruszonych drobniutko bakalii, u mnie w "czystej" postaci. Przepis pochodzi z mojej niedawno odnalezionej 50 letniej książki kucharskiej.



  • 0,5 szklanki maku
  • 0,5 szklanki miodu
  • 60 gramów cukru
  • ewentualnie zmielone bakalie, takie jak migdały lub orzechy

Mak przepłukać, sparzyć sporą ilością wrzątku (około 2 litrów), dobrze odsączyć.


Miód wlać do rondla, następnie wsypać do niego cukier, gotować ciągle mieszając (na maleńkim ogniu) przez około 4 minuty. Potem do miodu z cukrem wsypać mak i smażyć wszystko przez około 8 minut. Zdjąć z gazu.

Tortownicę o średnicy 22 - 24 cm lub kwadratową blaszkę o boku 24 cm, wysmarować dobrze tłuszczem (użyłam oleju), na dno wylać gorącą masę i rozprowadzić ją równomiernie łyżką, wygładzić powierzchnię.
Odstawić w chłodne miejsce do stężenia (dałam na balkon).
Kiedy masa całkiem stężeje, nożem lub ostro zakończoną szpatułką podważyć taflę i przełożyć ją na stolnicę lub dużą deskę do krojenia. Pokroić ostrym nożem na kawałki.



7 komentarzy:

  1. już gdzieś się spotkałam z tą nazwą, gdzie, nie wiem, przeglądałam ostatnio mnóstwo starych książek i jestem ciekawa jak to smakuje?

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to ciekawa rzecz, coś jak takie makowe sezamki... tak samo chrupkie? A jeśli chodzi o bakalie, suszone owoce też mogą być? :]
    Pozdrawiam!
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie ten sam klimat tylko z makiem, suszone owoce tez będą ok, tylko muszą być drobniutko posiekane, żeby wszystko ładnie się związało, pozdrówcia

      Usuń
  3. Świetne słodkości. A taka książka kucharska to skarb teraz. Z pewnością nie raz zadziwisz nas wspaniałym przepisem wzorowanym na tej właśnie książce. Pozdrawiam, Krys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, racja, teraz w dobie zachłystywania się nowinkami wszelakimi coraz bardziej lubię pogrązać się w tradycji :)), również pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. oczywiscie moj maz wcinal te slodkosci...a ja wstyd sie przyznac, nie...ale dzieki Tobie Ewuniu mam okazje poznac ten smak...pozdrawiam...Irena:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za zajrzenie na mojego bloga.Mam nadzieję, że znalazłaś/eś to czego szukałeś. Będzie mi miło jeśli pozostawisz komentarz. Pozdrawiam, Ewa :)